Mam dosyć
historii, filmów, książek i seriali w których dwoje ludzi się przyjaźni, a
potem się w sobie zakochują. Przecież to jest już wiadome od początku.
Ukradkowe spojrzenia, pocałunki, to wszystko po to, by zadowolić odbiorców. Żenujące,
a jednak wciągnęło i mnie. O wiele bardziej wolałabym jak każda dziewczyna która
znam lubić komedie, horrory, a nie jakieś denne romansidła. Oglądam te
wszystkie seriale, czekam na te pocałunki, bo sama tego chce. Chce w końcu odnaleźć
miłość i przeżywać przygody. To jest straszne, zakochuje się w każdym chłopaku
u którego nie mam szans. A jednak Freddie dal mi swój numer, może w końcu cos
mi się uda.
***
Szlam pustą
uliczka w stronę szkoły. Nie wiem czemu wybrałam tą opustoszałą drogę którą
nikt nie chodzi, może chciałam pobyć sama, a może przeciwnie, liczyłam, ze w
takim miejscu będzie mu łatwiej się ukazać. Komu? Temu kto mógł mnie prześladować. Puste uliczki ,,dzielnicy duchów",
jak to niektórzy nazywali to miejsce, a to ponieważ od wielu lat nikt tu nie mieszkał,
stoją tylko puste, zniszczone, stare budynki z powybijanymi szybami, były takim
idealnym miejscem, by w końcu spotkać swojego prześladowcę. Po chwili zza
jednego z zaułków prowadzących na podwórze brzydkiego, ceglanego domku wysunęła
mgła, moja mgła. Teraz nie jestem pewna, czy mówiąc ,,mój przeładowca" miałam
na myśli ta mgle, czy to co się za nią czai. Tym razem nie uciekłam, zamiast
tego otworzyłam plecak i wyciągnęłam cyrkiel.
Jestem
idiotka, chce walczyć z kimś kto może być urodzonym morderca zwykłym cyrklem? Chociaż
wydaje mi się, ze śmierć z honorem jest jednak lepsza od bezczynnego stania,
albo uciekania od nieuniknionego. Pozwoliłam, by biały dym wszedł we mnie i om
dziwo nie poczułam żadnego bólu, zamiast tego poczułam przypływ strachu i leku.
W każdej chwili zza rogu mogli się wyłonić, no porostu każdy, od małego dziecka
po uzbrojonego bandytę. Cisza. Nic nie słychać. Jak to? To czemu wciąż czuje
ten przeraźliwy lek?
Nagle niczym
bezszelestna istota wyłonił się zza budynku czarny cień i zanim zdążyłam cos powiedzieć
rzucił się na mnie. Krzyk wyrwał się z mojego gardła chociaż wydawało mi się
jakbym to nie ja krzyczała. Rzuciłam się do ucieczki, ale to okazało się na
nic, bo cień sunął szybko i zawsze był o krok przede mną.
Stanęłam
nagle. Cienia nigdzie nie było. Automatycznie uspokoiłam się, gdy wyskoczyła
mnie zza jakiejś starej zepsutej latarni. Na szczęście zdążyłam się obrócić. Wyciągnęłam
mój mały cyrkiel i na ślepo dźgnęłam mocno cień. Nie spodziewałam się żadnego
efektu mojej walki, ale ku mojemu zdziwieniu stwor upadł na ziemie, a chwile później
już go nie było.
Chyba muszę
przeprosić mojego nauczyciela matematyki za śmianie się z jego słów:
,,Pilnujcie swoje cyrkle, one mogą wam się kiedyś przydać". O dziwo miał
racje. Chociaż wtedy myśleliśmy, ze to z powodu tego, ze gdy pani Jonson,
zakochana w panu od matematyki jak wariatka, goniła go, bo chciała zaprosić go
na bal swojej siostrzenicy i rzucił w nią cyrkiel, przypadkiem trafił ja w oko
i pani Jonson trafiła do szpitala na dwa miesiące, a teraz chodzi z taka
przepaska na jednym oku.
Ochłonęłam i
ruszyłam z powrotem drogą do szkoły, a w głowie kłębiło mi się jedno pytanie:
Kto, lub co to było?
***
Byłam już
prawie na schodach, gdy usłyszałam jak ktoś woła moje imię.
-Rebecca,
Rebecca!
Odwróciłam
głowę i zobaczyłam biegnącego Josha Collinsa.
-Cześć Josh.
-Siema.
-Masz dziś
lekcje na ósmą? - spytałam zdziwiona, pamiętając, ze jego klasa w poniedziałki zaczynała
o godzinie później ode mnie.
-Nie, jest już
ósma pięćdziesiąt.
-Co?!- wrzasnęłam
przerażona - przegapiłam pierwsza lekcje? Rodzice mnie zabija! Dzięki Josh - pożegnałam
się i wbiegłam do szkoły, po drodze myśląc nad wytłumaczeniem.
Przepraszam,
ze mnie nie było, ale napadli mnie po drodze.
Przepraszam,
ale złe się poczułam i zaszłam do babci.
Przepraszam,
po prostu napadł mnie dziwny cień, a jak go znalazłam, a to akurat proste, zaprowadziła
mnie tam moja mgła tropiąca.
Nie to
beznadzieja, przecież jeśli by mnie napadli to pani zadzwoniłaby do rodziców,
na policje, jeśli bym powiedziała, ze byłam u babci to kazałaby mi do niej zadzwonić,
a jeśli chodzi o trzecia opcje to nawet, by mi w to nie uwierzyła. W tym
przypadku nawet prawda nie jest dobrym rozwiązaniem
-Rebecca!- rozległ
się ponownie glos Josha
-Co?- spytałam
zirytowana
- Mogę ci
pomoc.
-Jak to?
-Mam pomysł,
zaufaj mi
-Ufam- odpowiedziałam
mu, a on uśmiechnął się jakby z nadzieja
***
-Rebecco czy
to prawda? – odezwała się w końcu wychowawczyni. Moja pani wychowawczyni jest
naprawdę fajna, młoda, więc nas dobrze rozumie. – czy to prawda, że Josh chciał
żebyś wpadła do niego przed szkołą i cię zagadał?
-Tak –
odpowiedziałam nieśmiało. Wolałam nie patrzeć na moją panią kiedy kłamałam. Nie
dość, ze okłamywałam moją wychowawczynię, to jeszcze wykorzystywałam Josha,
który był dla mnie taki miły, nawet nie wiem dlaczego.
-Dobrze, nie
mogę cię za to ukarać Josh, ale musze o tym pogadać z twoją wychowawczynią
-Rozumiem
proszę pani
-A teraz
idźcie na lekcje – poradziła nam pani i wyszła z pokoju nauczycielskiego
-Wciąż nie
mogę zrozumieć czemu się za mnie wstawiłeś
-Uznałem, że
musiałaś mieć ważny powód dla którego się spóźniłaś, a jak ja wezmę winę na
siebie to ominie cię kara
-To fakt, miałam
ważny powód
-Jaki?
-Właśnie to
tak jakby tajemnica
-Tajemnica
dla kogoś kto właśnie uratował ci skórę?
-No dobra,
powiem ci, ale nikomu się nie wygadaj, obiecujesz?
-Obiecuje
------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy rozdział 7, nie wiecie nawet jak ja wam jestem wdzięczna za te miłe komentarze i wszelkie uwagi. Oczywiście wśród tego zdarzył się jeden komentarz który sprawił, że padłam ze smiechu. Jeśli już piszecie komentarz to uzasadnijcie swoją odpowiedź.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy rozdział 7, nie wiecie nawet jak ja wam jestem wdzięczna za te miłe komentarze i wszelkie uwagi. Oczywiście wśród tego zdarzył się jeden komentarz który sprawił, że padłam ze smiechu. Jeśli już piszecie komentarz to uzasadnijcie swoją odpowiedź.
Ojej, trochę mnie tu nie było i mam dużo do nadrabiania!
OdpowiedzUsuńSuper, że przynajmniej już wiadomo, co to za mgła! Dostawałam już palpitacji serca na myśl o niej! Nie wiem, dlaczego, ale czuję sympatię do jej brata :D Bardzo śmieszny jest i niesamowicie mnie rozbawia!
Kochany Josh! ♥ coś czuję, że wątek z nim będzie baaaardzo interesujący! Ale może... Niech mu tak szybko o tym nie mówi!
Pozdrawiam i życzę dalszej weny!
P.S. Zapraszam do siebie na http://that-what-makes-you-beautiful.blogspot.com/
Ciekawe co ten cień chciał od Reb... Też jestem za tym, aby mu jeszcze tak szybko nie wyjawiała prawdy. Może mieć złe intencje, może jej nie zrozumiem, ale z drugiej strony ją uratował... Myślę, że ten Josh nieźle namąci w głowie dziewczyny :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Amy ;)
Na początek muszę powiedzieć, że bardzo ładny szablon! Śliczny wręcz. Postać Josha jest całkiem, całkiem. To pierwsze słowa cisnące mi się na język kiedy go sobie wyobrażam. Hmm, Becca mu powie? W końcu uratowała jej skórę, miał rację, ale czy nasza bohaterka naprawdę mu powie?
OdpowiedzUsuńŻyczę weny na następny i przepraszam, że nie skomentowałam szóstki.
Pozdrawiam,
Isiia.
No, no. Mamy wojowniczkę. Panna Rebecca i jej cyrkiel. Dobrana para. Poradzą sobie z każdym złoczyńcą. :)
OdpowiedzUsuńNie no żart. Ale ten jej nauczyciel, to prawdziwy bandzior. Żeby rzucać cyrklem w biedna zakochana kobietę, która tylko chciała się z nim umówić?
No ale Josh zachował się jak prawdziwy dżentelmen. Chyba, że to była tylko przykrywka. Szedł za nią cały czas i widział jak wymachuje cyrklem. I chciał wiedzieć co też jej odbiło albo co za tajemnicę skrywa i pomyślał, że jak weźmie jej winę na siebie, to wszystko mu powie. :)
Wybacz mi ta głupawkę. :D
Genialny rozdział. Chociaż mam małe dwie uwagi. Jak piszesz dialogi, to zaczynaj je z wielkiej litery. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi.
No i druga jest taka, że masz całe mnóstwo literówek i radziłabym przeczytać rozdział kilka razy zanim go wrzucisz. Nie wyłapie się wszystkiego, ale za każdym razem coś się znajdzie.
Pozdrawiam cieplutko i życzę weny.
PS: Dziękuję bardzo za miłe słowa u mnie na blogu.
Super
OdpowiedzUsuńUuu, Rebecca spóźnia się na lekcje. Uuu, Josh ją ratuje. Uuu, magia.
OdpowiedzUsuńNo więc... Jestem mile zaskoczona, bo, po pierwsze, masz nowy, lub zmieniony szablon (śliczny), po drugie, robisz coraz mniej błędów i, po trzecie, dodałaś nowy rozdział tak szybko!
Życzę weny i cierpliwości, pozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://dzieci-ciemnosci.blogspot.com/
Było by mi miło, gdybyś wpadła, bo każda opinia się liczy :)
Oooo...szablon nowy, jest równie boski jak ten poprzedni. Bardzo pasuję do tematyki bloga ^^
OdpowiedzUsuńNo ogólnie opowiadanie bardzo fajne, pozdrawiam Mia♥
Poprawiłas się z dialogami. Jest już super. Rozdział jest super. Nie rozpiszę się :C
OdpowiedzUsuńNie powiadamiaj mnie o rozdziałach, proszę ;)
¦ http://ostatni-wdech.blogspot.com/
Co by tu napisać? Rozdział wprost genialny!! Ale z tym cyrklem to mnie serio rozwaliłaś. Może powinnam zacząć nosić swój w kieszeni tak na wszelki wypadek... I ten jej nauczyciel taki niemiły w bezbronną zakochaną kobietę rzucać. A ten Josh to strasznie miły, że wziął na sb winę... Cieszę się, że tak szybko dodałaś i czekam na następny.
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, ten wstęp o filmach romantycznych boski *_*
OdpowiedzUsuńJosh fajny z niego chłopak :)
Świetny rozdział, czekamy na kolejny z wielką niecierpliwością :**
Przepraszam, że tak długo nie komentowałam, ale przez szkołę po prostu nie miałam siły na...no na nic.
OdpowiedzUsuńRozdział jest bardzo fajny. I rozdział piąty też był świetny. Ogólnie wszystkie są dobre. xd I masz bardzo łady szablon.
A ,,Pilnujcie swoje cyrkle, one mogą wam się kiedyś przydać" jest powalające. :D
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
Świetny rozdział! :>
OdpowiedzUsuńMam pytanie bo na blogu http://this-story-is-different.blogspot.com/ napisałaś że w nagrodę chcesz imagina lecz nie napisałaś o kim on ma być...
Postać Becci mi się podoba ;d Tekst z cyrklami był świetny. Nigdy bym nie pomyślała, że spodoba mi się obyczajówka na blogosferze. Brawo, moja droga. Opowiadanie bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuń____________
+ http://fan-fiction-weak.blogspot.com/
Harry króluje nad zachodnią częścią Lynton. Każdy go zna, szanuje i doskonale wie, że jest idealnym kandydatem na stanowisko przywódcy gangu. Jest szybki, silny, bystry i konsekwentny. Gang jest dla niego wszystkim dlatego dokłada wszelkich sił, aby zająć swoje wymarzone miejsce lidera. Jednak jest jedna przeszkoda w postaci Dylana Rossa – `właściciela” wschodniej części miasta. Tak samo jak Harry, Ross jest postrzegany jako znakomity aspirant objęcia tytułu przewodzącego gangiem. Obydwoje dzielą marzenie o swojej pozycji oraz wzajemnej nienawiści. Jednak Dylan Ross nieświadomie ma nad Harrym jeden punkt przewagi w postaci jego wiecznie optymistycznej siostry, Valerie. Brunetka wydaje się się kompletnie zawrócić Stylesowi w głowie. Jej entuzjazm, sposób bycia czy zaraźliwy śmiech sprawiają, że Harry zaczyna czuć coś czego nigdy nie czuł do drugiej osoby – uwielbienie. Zaś Valerie nie potrafi znieść tego, że przed snem fantazjuje o kocich, zielonych oczach należących do rywala jej opiekuńczego brata.
Jaka relacja połączy tych kompletnie różniących się od siebie ludzi? Czy Harry określi swoje uczucia do Valerie jeśli kiedykolwiek jakieś do niej ożywi? Czy młoda Ross odważy się stanąć przed obliczem troskliwego brata i sama zadecydować o swoim życiu? Czy w ogóle ta dwójka powinna poświęcać się sobie? Być może ich pierwsze spotkanie może okazać się ostatnim bądź... Rozpocząć coś czego sami nie potrafiliby nigdy przedtem nazwać.
Tak jak każdy, próbuję rozsławić swojego bloga. Pomoże ktoś? Byłabym dozgonnie wdzięczna :)
Przepraszam za ten spam, faktycznie nie zauważyłam podstrony. Bardzo przepraszam. Odnośnie imienia twojej głównej bohaterki, to dziewczyna nazywa się Rebecca a "Becca" to po prostu skrót. Szybciej i łatwiej się pisze moim zdaniem, ale jesteś autorką i w pełni rozumiem twoje zirytowanie. Może Cię to drażnić i dziękuję z zwrócenie uwagi. Następnym razem będę używać jej pełnego imienia.
UsuńJeszcze raz przepraszam i życzę miłej nocy :)
Czarna Dama.
Przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale brak czasu itd.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział, w ogóle wszystkie rozdziały wciągają. :)
Najbardziej chyba podobał mi się wstęp, z którym w stu procentach się zgadzam.
Czekam na nn i życzę weny. :)
Rozdziały mnie wciągnęły,zamierzam od dzisiaj być wierną czytelniczką i komentować.
OdpowiedzUsuńRebecca ma świetne teksty <3
***
Zapraszam Cię na nasz blog life-is-trouble.blogspot.com,mam nadzieję że zostawisz opinię pod 6 rozdziałem.
extra rozdział czekam na następny <3
OdpowiedzUsuń