Złapałam do
ręki jabłko i nie czekając na jakiekolwiek słowa z ust moich rodziców wybiegłam
z domu. Okolica otaczająca mój dom składała się z podobnych domków stojących w
szeregu jak podczas hymnu. Naprzeciwko mojego domu był las który ciągnął się aż
za miasto. Nasze miasteczko nie było za duże, ale dzięki temu każdy się znał. Mieliśmy
jedną szkołę w której mieściła się i podstawówka i gimnazjum i liceum, więc
wszyscy trzymają się razem od początku do końca, to nam zapewnia długą
przyjaźń. U mnie w klasie jest mnóstwo naprawdę fajnych osób, np. weźmy taki
chłopak co jest dobry z wielu przedmiotów, ale jednocześnie potrafi nas też
rozbawić do łez, albo taki jeden Michel który raz na wycieczkę zabrał ze sobą
swoje egzemplarze PlayBoya, raz była taka historia, że chciał kupić w sklepie
właśnie ten oto magazyn, ale kazali mu pokazać dowód czego się nie spodziewał,
więc poszedł do empiku i spokojnie kupił PlayBoya, od tego czasu nazywamy go
empik. Z dziewczyn to są trzy zwariowane które bardzo lubię. Pierwsza to Eliza,
lubi horrory, a nie znosi komedii, ma
czasami naprawdę szalone pomysły, nie wiem o niej nie wiele więcej, bo się nie
przyjaźnimy, tylko raz widziałam jak przyszedł po nią do szkoły brat z psem, chodzi
ze mną do klasy od podstawówki, ale przez pare lat uczyła się w domu i wróciła
dopiero tezy lata temu, ale to fajnie musi być tak uczyć się w domu, potem jest
Maya , czyli dziewczyna o dość trudnej osobowości z kłopotami w domu i
skomplikowanym dzieciństwem, która mimo wszystko stara się tolerować ludzi i
być dla każdego miła, jest jeszcze Tatiana zaprzyjaźniona z większością
nauczycieli, wieczna lizuska i wielka fanka Harrego Pottera. Z żadną z nich nie
stworzyłam dłuższych relacji, może kilka razy pożartowałam sobie z Elizą, ale
nie nazwałabym tego przyjaźnią. Ogólnie to jestem sama.
Od mojego
domu do szkoły nie było daleko, wystarczyło przebiec dwie ulice i skręcić za róg.
Tak więc po około dziesięciu minutach dotarłam pod olbrzymi stary budynek.
Szkoła liczy sobie prawie sto lat, założona została w 1913 roku. Brązowo- szary
budynek otaczał zwykły płot z drutami który otacza każda taką placówkę. Z
przodu znajdowały się wielkie, mosiężne drzwi, były też dwie pary małych drzwi
których i tak nikt nie używał. Więc tak czy inaczej nasza szkoła nie była wyjątkowa.
Dopiero na
terenie szkoły przyśpieszam biegu, w rezultacie wpadam na kogoś i prawie
upadam, ale w ostatniej chwili on mnie złapał. Znalazłam się teraz kilka metrów
przed Joshem Colinsem. Czułam jak biło mu serce, a może to moje? Trudno
stwierdzić. Byłam tak strasznie blisko niego, że wręcz czułam jego ciepły
oddech na mojej skórze. To było przyjemne uczucie którego nie chce zapomnieć.
-Uważaj, bo
gdyby nie ja to skończyłabyś na schodach – odezwał się nagle łagodnym głosem,
który wskazywał na to, ze raczej jest zadowolony z takiego obrotu wydarzeń.
-Dzięki
bardzo – tylko tyle zdołałam wykrztusić, bo kompletnie nie mogłam się skupić
zapatrzona na Josha. Zawsze uważałam go za kogoś intrygującego, był taką jakby
zagadką. Miał brązowe, lekko potargane włosy i niebieskie oczy, jego uśmiech
jak zawsze wydawał się szczery i ciepły, to było w nim najfajniejsze. Nigdy
wcześniej ze sobą nie rozmawialiśmy, ale od zawsze uważałam go za kogoś
fajnego.
-Gdzie się
tak śpieszysz? – zapytał nadal mnie nie puszczając dając mi do zrozumienia, że
nie odejdę bez odpowiedzi.
-Na kółko
językowe, za chwile się zaczyna – wytłumaczyłam mu nadal czując się dziwnie.
-Też
zapisałem się na to kółko
-Serio? O
jak fajnie- odpowiedziałam dość sztucznie, żeby on tylko nie odebrał jako
nabijanie się z niego, bo ja naprawdę się z tego cieszę, tylko w tym momencie
byłam lekko sparaliżowana.
-To może
chodźmy tam razem- zaproponował
-Okej- odpowiedziałam
znów tym moim nienaturalnym głosem, wtedy dopiero mnie puścił, otworzył drzwi i
wpuścił mnie do środka przy okazji lekko się kłaniając jak prawdziwy
dżentelmen. Jeden punkt odhaczony, zostały tylko trzy.
Kto wie,
może to właśnie Josh Colins zostanie moim ideałem faceta.
***
Wewnątrz
szkoła również nie za bardzo się wyróżniała. Wielkim udogodnieniem dla nas były
szafki na korytarzach, po jednej dla każdego ucznia. Znajdowały się one na
pierwszym piętrze wśród klas matematycznych i przyrodniczych. Niżej znajdowały
się szatnie w których można było oddawać swoje kurtki i buty, a wyglądało to
mniej więcej tak, że dajesz pani sprzątaczce ubrania, a ona daje ci numerek
wieszaka na którym będą wisieć twoje rzeczy, jeśli zgubisz ten numerek to masz
problem i wówczas musisz zapłacić siedem złotych, a do tego samemu odnaleźć
swoje rzeczy wśród innych. Jeszcze rano nie ma żadnych problemów z oddawaniem
rzeczy, ale gorzej jest po lekcjach, trzeba być sprytnym, by jak najszybciej
dostać się do szatni i uniknąć tłoku panującego tam o tych godzinach. Dlatego
ja właśnie nie ubieram butów na obcasach, trudno, by się w nich zbiegało po
schodach, a tak to dobiegam na sam dół jako jedna z pierwszych, czasem jednak
mi się nie udaje i musze się przepychać, więc teraz jestem w tym całkiem dobra.
Sala od języka
angielskiego znajdowała się na drugim piętrze w Sali numer jedenaście. To była
jedna z najnowszych klas na które wydano budżet szkolny.
Weszliśmy na
drugie piętro i ruszyliśmy przez pusty szaro- zielony korytarz, aż doszliśmy do
pokoju numer jedenaście. Piękne drewniane, nowe drzwi zachęcały do wejścia do
środka i zobaczenia co jest w środku. Josh nacisnął na klamkę i wpuścił mnie
pierwszą do środka. Gdyby nie to, ze zrobił to już wcześniej stałabym i nie
wiedziała co zrobić, pewnie dopiero po chwili bym się zorientowała o co chodzi.
A tak weszłam powoli do środka, po drodze spoglądając z wdzięcznością na Josha,
mam nadzieje, że zrozumiał przekaz jako ,,dzięki, że jesteś takim dżentelmenem’’,
a nie jako ,,masz coś z twarzą’’, ale nie spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem
twarzy, więc chyba zrozumiał o co chodzi.
Sala
językowa naprawdę była bardzo nowoczesna. Biała tablica na końcu klasy, a nad
nią zegar z Londynem który idealnie pasował do Sali pełnej różnych plakatów i
prac uczniów, np. takie drzewo rodzinne po hiszpańsku: mi mamá Anna es un
médico. Na środku sali stało równo trzydzieści pojedynczych ławek pełnych
bazgrołów. Usiadłam w ławce w pierwszym rzędzie najbliżej tablicy, na tej
lekcji zawsze siadałam blisko, żeby wszystko dobrze dosłyszeć i móc się
zgłaszać, reszta za to wolała uciekać na koniec. Rzuciłam zeszyt na ławkę i rozejrzałam
się po klasie. Prócz mnie i Josha były tu póki co tylko dwie dziewczyny i jeden
chłopak. Eliza i Maya siedziały z tyłu w ławkach obok siebie i chłopak Elizy
Mason. Eliza siedziała teraz na ławce koło Masona, a Maya stała naprzeciwko
nich i o czymś zawzięcie opowiadała. W tym momencie do klasy wpadła
nauczycielka, pani Violetta o czarnych, prostych włosach średniej długości,
dość posklejanych prostokątnych okularach i marynarce z dopasowaną długą
spódniczką. Nie powiem, żeby była piękna, czy urocza, ale była mądra i
utalentowana. Czasami mi się wydawało, ze jesteśmy do siebie podobne, obie
miałyśmy talent do języków, lubiłyśmy czytać i pisać. Bardzo lubiłam panią
Violettę jako nauczycielkę angielskiego, była niesamowita.
-Dobrze,
otwieramy zeszyty- zapowiedziała pani Violetta- no już wracamy na swoje
miejsca.
Na to
wszyscy usiedliśmy w ławkach i otworzyliśmy zeszyty.
-Rebecca
zapisz dzisiejszą datę- poprosiła pani
-Dobrze –
odpowiedziałam i krzepkim ruchem podeszłam do tablice. Chwyciłam mazak w rękę i
napisałam:
Dziewiętnasty
października 2013
Po tym
usiadłam z powrotem do ławki.
-Proszę mi
pokazać pracę domową
Zazwyczaj na
tego typu przedmiotach jestem skupiona, bo zależy mi na tym, by coś z tego
umieć, a nawet, by być najlepszą, ale
dzisiaj nie potrafiłam się skupić. W głowie sunęły mi przeróżne myśli tak
szybko, że nawet nie zdążałam się zorientować co one oznaczają, a nadchodziły
nowe. Byłam pełna obaw, choć nie wiedziałam czemu. Byłam pełna strachu choć nie
wiedziałam z jakiego powodu. I wtedy to usłyszałam. Cichy głos w mojej głowie
sunący w postaci białego ledwo widocznego dymu.
Rebecca
----------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy rozdział 2, jak wam się podobał, oczekuje waszej opinii i do następnego razu.
Genialne! Jest dosyć dużo opisów miejsc, ale to bardzo fajnie bo przynajmniej można sobie wszystko wyobrazić co i jak. Rozdział mi się serio podoba, jeszcze takie zakończenie przez to jestem strasznie ciekawa co dalej! I wgl fajne jest to, że piszesz kiedy mniej więcej będzie nowy rozdział i dzięki za powiadamianie mnie o tym na moim blogu :). To czekam z niecierpliwością na kolejną część!
OdpowiedzUsuńNie bierz tego do siebie, ale wciąż zdania są długaśne i w pewnym momencie parę razy powtórzyłaś słowo ,,środka''. To trochę utrudnia czytanie :( Może znajdź sobie jakąś betę? Poza tym miałam wrażenie jakbyś zmieniała czasy w połowie.
OdpowiedzUsuńCo do reszty wszystko fajnie. Rozdział dość długi, opisy ładne, historia oryginalna...
Ale naprawdę nie mogę się wczuć, przez to potyczki :C
hopelessdream
świetne! bardzo wciągajace :)
OdpowiedzUsuńhttp://labelsout-lifedesigners.blogspot.com/
Fajnie, że akcja powoli się rozkręca i poznajemy jakieś postacie. Komentarz nade mną ma rację, że robisz zbyt długie zdania, ale nie przejmuj się tym. Akcja jak na razie bardzo powoli się rozkręca ale dzięki temu coraz bardziej mnie ciekawi ciąg dalszy. Szybko pisz następny i niech wena będzie z tobą.
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
Zgadzam się z hopelessdream. Zdania ciągle za długie i bardzo dużo się pojawia powtórzeń. Poza tym jest raczej dobrze... Chociaż wyłapałam jeden szczegół. Pozwól, że zacytuję:
OdpowiedzUsuń,,Znajdowały się one na pierwszym piętrze wśród klas matematycznych i polonistycznych.''
Polonistycznych? Przecież twoje postacie mają angielskie/amerykańskie, czy jakoś tam jeszcze inaczej nazwiska. Rebecca, Maya, Josh Colins... Zdecyduj się :D
Poza tym jest bardzo fajnie, gdybyś znalazła betę, która poprawiałaby ci błędy, to byłaby to świetna historia. Wciągająca i lekka.
Czekam na nst. rozdziały i zapraszam do mnie, założyłam nowego bloga:
http://dzieci-ciemnosci.blogspot.com/
Super rozdział, dobrze mi się go czytało :). Rozśmieszyła mnie ta sytuacja, kiedy Rebecca się zastanawiała, czy colins dobrze ją zrozumiał, czy może sobie pomyślał, że ma coś z twarzą :D. No i co to za głos pojawił się w jej głowie? Śliczne to porównanie do " białego, ledwo widocznego dymu." - spodobało mi się :). Dużo weny do pisania kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńnarcia :*
ŚWIETNY ROZDZIAŁ !!
OdpowiedzUsuńI to porównanie na końcu opowiadania <3 *.*
rozdziałek zaciekawia.
czekamy na kolejną część :* ;)
Znów przyszłam dręczyć się moimi wywodami ♥ hahah xD ale tak serio ;>
OdpowiedzUsuńZapytałam ile masz lat, bo ciekawiło mnie czemu piszesz w dość... dziecinny sposób. Nie używasz jakiś wygórowanych słów, nie wprowadzasz jakiś konkretnych dialogów i jakoś tak czyta mi się to bardzo ciężko. Ale!! Nie bierz tego do siebie. Mimo, że ja sama też piszę dość prosto, po prostu lubię czytać treści zawierające jakiś mocny przekaz, dojrzałość itp. Więc nie masz prawa przejmować się moimi słowami, jednak piszesz opowiadanie z udziałem fantastyki, co moim zdaniem wymaga pewnej dojrzałości słów. Ale wiem, że z czasem ją dojrzysz, więc nie krytykuje, a spokojnie czekam na ciąg dalszy ♥
Sam rozdział podobał mi się bardziej od poprzedniego, zgubiłaś kilka przecinków, ale jak przeczytasz to jeszcze raz to wiem, że je wyłapiesz (a jeśli masz problem z błędami to przeczytaj rozdział od tyłu - nie żartuje, tak najlepiej sprawdza się błędy bo nie skupisz się na sensie zdań, tylko pojedynczych słowach). Podobała mi się większa liczba opisów, choć jak już mówiłam - dla mnie opisanie nie z punktu widzenia marzycielki, a raczej jako takiej zwykłej dziewczyny. Musisz zwracać na to uwagę, twoja bohatera ma konkretny charakter i musisz się go trzymać.
Muszę przyznać, że ostatni "akapit" podobał mi się najbardziej. Był tajemniczy i naprawdę żałowałam, że się skończył.
I mam jedną uwagę odnośnie treści - wszystkie postacie mają wyraźnie angielskie imiona, ale płacą złotówkami. o.O Ja już nie wiem gdzie rozgrywa się akcja ;c Nie mam też pewności co do tego, że za granicą (szczególne Anglia czy Ameryka) są Empiki - a skoro gość ma tak na przezwisko, to raczej coś mi nie gra... No i za granicą są inne systemy edukacji niż w Polsce. Miło gdybyś to wytłumaczyła w jakiś logiczny sposób, bo trochę pod tym względem się pogubiłam. ;c
Życzę weny, no i czekam na kolejną część ♥ ♥ ♥ ♥
Genialne, ale trochę za dużo tu jest opisu, a za mało wydarzeń :)
OdpowiedzUsuńKurczę, przepraszam, że krótko i z błędami, ale komórka mnie nie lubi.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - genialny szablon.
Masz lekki styl, to po drugie. Fajnie się czyta. Ot, przyjemne opowiadanie na wieczór. :)
Zdarzają się jednak błędy, na które uwagę zwróciły dziewczyny na górze; zbyt długie zdania przede wszystkim. :) Dziwi mnie trochę tok rozumowania bohaterki - spada z łóżka i rozmyśla o rodzicach. Pomyśl, jak takie informacje ładnie wpleść w treść. :) Moim zdaniem to opowiadanie, któremu bral szlifu, ale to da się poprawić. :)
Pozdrawiam!
Zapraszam też na: oczami-scarlett.blogspot.com i grzech-nieidealnosci.blogspot.com
Fajny wpis i naprawdę ciekawy blog :) Chyba ci to już piszę 2 raz, ale nie ma pomysłu, co innego mołabym napisać.
OdpowiedzUsuńhttp://estkla.blogspot.com/2014/01/zima-bez-sniegu.html - nowy blog, OBSERWACJA = OBSERWACJA??
Cóż Ci mogę napisać o tym rozdziale ? Na pewno zależy Ci na szczerej opinii, prawda ? Więc nie będę owijała w bawełnę. Ta część nie zaciekawiła mnie. Nie wiem dlaczego, ale wszystko co się tu dzieje, wydaje mi się dość oklepane i przewidywalne. Wiem, że to dopiero drugi rozdział, ale to właśnie początek historii powinien zachęcać do dalszego czytania. Oczywiście nie zrezygnuję z zaglądania na Twojego bloga, lecz mimo wszystko radzę Ci dodać jakieś bardziej emocjonujące akcje.
OdpowiedzUsuńMam dla Ciebie także trochę pochwał. Mianowicie podoba mi się szablon, jest naprawdę cudowny. :) Co do Twojego stylu pisania, również nie mam żadnych zastrzeżeń. Masz u mnie ogromnego plusa za znajomość interpunkcji oraz ortografii.
Mam nadzieję, że się nie obrazisz za to, iż wyraziłam swoje zdanie. :*
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
spontanicznie-o-1d.blogspot.com
polskie-imaginy.blogspot.com
Cieszę się żę, tym razem zareklamowałeś się w odpowiednim do tego miejscu. Czytając zauważyłam że twoj styl pisma bardzo się zmienił, zmienił się na pepszy. Ale niestety szablon nie przeszedł jakichkolwiek zmian i to mnie bardzo ździwiło ponieważ czytają komentarze zauważyłam że nie tylko ja krytykuję ten szablon. Nadal nie wiem jak ma na imię główna bohaterka :/. Jest ona bardzo dziecinna. Zauważyłam że ten szablon jest dłuższy od tamtego, i przez to historia nie jest za ciekawa nie ma takiego napięcia. Przerywasz w momencie jakby historia kończyłą się w tym rozdziale. Jakby każdy rozdział był nowa osobną historią. Powinaś kontynuować historię w następnych rozdziałach tak żeby było widać że jest to ciąg dalszy.Mam nadzieje że do następnej mojej wizytu dużo się tu zmieni :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Libster Awards. :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziesz pod tym linkiem: http://louis-and-harry.blogspot.com/2014/01/libster-awards.html
Przybyłam tu by napisać komentarz. Przecież to ważne. Może ty też coś u mnie przeczytasz? Ja czasem na serio uważam to za coś niesprawiedliwe. Dziś chyba dla ciebie będe nie miła, ponieważ oczekuję wzajemnego czytania. Chociaż napisania zdania. Ja każdemu daję szansę, ale także ten rozdział ci szczerze nie wyszedł. To moje zdanie. Możesz być z niego dumna, masz prawo. Ale nie kupiłaś mnie nim. Te opisy były dla mnie w istocie nie ciekawe, ale nie napiszę nużące. Za to akcji całkowicie nie widziałam. Tylko pojawienie się tego chłopaka coś oddało w tym rozdziale. Przykro mi, że mam taką opinię. Nie chciałam urazić.
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie! Ja też spierdzieliłam rozdział 2 ;C
Aaaa i zapomniałam prawie. Źle zapisane dialogi masz!
¦ http://uwierzmimimowszystko.blogspot.com/
¦ http://ostatni-wdech.blogspot.com/
Coraz bardziej ciekawe! Chłopak otwierający dziewczynie drzwi! W tych czasach to coś rzadkiego :D. Jedna rzecz mnie nurtuje, a mianowicie czemu ona nie ma przyjaciół? Wydaje się być miła... Nie żałuję, że zostałam tutaj. Z pewnością będę czytać kolejne rozdziały :).
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Amy ;)
PS Wybacz za tak krótki komentarz, ale na prawdę jestem padnięta, już tyle blogów odwiedziłam, że nie mam sił, aby napisać coś konkretnego ;/
http://melodie-serc.blogspot.com/
Boski rozdział . Mam nadzieje , że szybko dodasz nowy rozdział .
OdpowiedzUsuńZapraszam na http://thestoryoftorivega.blogspot.com/ ;)
Pozdrawiam Ambri ;3
wpadłam przypadkiem...
OdpowiedzUsuńciekawe rozdziały :) pozdrawiam
Dobrze że zastosowałaś to porównanie :D Tworzy fajną, logiczną całość :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie jeden raz jeszcze tu zajrzę i życzę weny i duuużej wytrwałości w pisaniu, bo to najważniejsze :)
http://kurtynajazni.blogspot.com/ zapraszam również do siebie :)
ooo Super rozdział ;)) czekam na nowy :d <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;)) -------------->http://tylko-on-niall-horan.blogspot.com/
Jest rewelacyjny.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już koniec rozdziału.
Czekam na nowy
http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/
Świetny :D No i kultura przy drzwiach :P
OdpowiedzUsuńNie mogę sie doczekac kolejnego :D
Czekam z niecierpliwością :]
Zapraszam do sb, niedawno zaczęłam
http://someday-ff.blogspot.com/
P.xx
Nie przyjaźnimy się, nic o mnie nie wiesz, tak?! W takim razie zostaniesz zgwałconą porzuconą kobietą, z której Keran zrobi sobie szaszłyka!! Grrr....to tylko do autorki, ona wie o co chodzi :3
OdpowiedzUsuńGenesis nawet tu mnie dopadlas? A to to tak tylko w ksiazce, potem przeciez sie zaprzyjaznimy. (Widze Rambo na profilowym)
UsuńRambo to mój skarbek <3 niech wszyscy widzą jaki on słodki :3
UsuńA co do głównego tematu.....w sumie, to w mojej książce, też nie przepadam za Lori xDD Mimo to wciąż zastanawiam się nad tą kobietą xDD
Ciesz się, bo u mnie masz chłopaka, a Majka nawet nie umie z nimi gadac
UsuńBo to Majka..,,,nawet twoja wyobraźnia jej nie zmieni XD
UsuńA Genesis zawsze szczera.
UsuńA co, jaka mam być?! Masz coś do mnie?! A chcesz się bić?!! Jutro po matmie, koło stołówki
UsuńZauważyłam, że masz bardzo dużo opisów. To dobrze. Dzięki temu lepiej się czyta. W moim blogu nie mam ich dużo, choć staram się jak mogę...
OdpowiedzUsuńPolubiłam Josha. Fajny z niego chłopak. Myślę, że się zaprzyjaźnią.
Podobnie jak Rebecca lubię języki obce XD
Spodobało mi się twoje opowiadanie. Jutro przeczytam następne rozdziały :D