piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 11

Rozdział dedykuje mojej kochanej Genesis  
(piękne wiersze piszesz i nawet nie zaprzeczaj). Nie martw się niedługo pojawi się rozdział na który tak czekasz.


Strach, strach, strach. Tylko to czułam w tym momencie. Wybiegłam z domu olewając Josha który przecież chciał się ze mną pogodzić i wyznać, ze nasza przyjaźń jest dla niego ważna, a ja spanikowałam. Panika, panika to rzecz naturalna, on na pewno to zrozumie, nie nadużyłam już jego dobroci tym razem to ja powinnam coś dla niego zrobić. Dlatego od teraz zrywamy wszelkie kontakty. Trudno mi z tym, ale tak będzie lepiej, moje towarzystwo może być dla niego złe i jest złe. Nie zasługuje na kogoś takiego jak Josh. On był dobry, opiekuńczy, tak wiele dla mnie zrobił, był prawdziwym przyjacielem, bo mi ufał, a tylko osoba która mi ufa mogła od razu uwierzyć w moje bezsensowne słowa, które na pewno większość ludzi uznałoby po prostu za niesmaczny żart.
Rozejrzałam się po okolicy. Byłam gdzieś niedaleko parku który prowadził do małej kawiarenki w której mieliśmy się spotkać. Ruszyłam powoli przez kamienną ścieżkę przyglądając się pięknej naturze.
Jak to możliwe, ze w tak ohydnym miejscu jak nasze małe miasteczko, może kryć się coś tak zjawiskowego czego ludzie nie dostrzegają.
Ptaki śpiewały, czułam się jak na koncercie po innym języku, nic nie rozumiem, a jednak strasznie mnie fascynuje.
Po chwili z koron drzew zeszłam niżej i zaczęłam doglądać ludzi w parku. Kobieta z wózkiem gnająca przez park jakby ją coś goniło, mężczyzna w garniturze przeglądający po drodze jakieś papiery, dziewczynka kopiąca kamyki do rzeki, chłopak rozrzucający papierki po zielonej trawie. Niedługo i ten park pochłonie ta sama szarość która pochłonęła całe miasto.
Podobno nasze miasto było kiedyś takim wielkim parkiem, pełne zieleni, kolorów, piękna. Ludzie wtedy nigdzie się nie spieszyli tylko cieszyli chwila obecną, jednak takie piękne rzeczy szybko się kończą. Jak widać skończyły się. Teraz nastąpiły czasy od których wolałabym uciec, schować się w jakimś pokoju bez ścian i odczekać, aż znów będzie na co patrzeć.
Zamyśliłam się, zamarzyłam o kolorowych uliczkach, a ja przecież muszę iść, iść na randkę, muszę przestać marzyć i iść.
Na szczęście od tej części parku do kawiarni nie było daleko, przeszłam nie całe pięćdziesiąt kroków i wtedy ujrzałam całkiem sporej wielkości budynek. W środku było pełno foteli i stołów, lada za którą stałą kelnerka obsługując klientów, a na jednym z bujanych wysokich krzeseł przy ladzie siedział Freddie i wpatrywał się w ową kelnerkę. Miałam nadzieje, że po prostu z nią gadał, a nie ją podrywał, bo to byłoby trochę niezręczne w związku z naszą randką.
Weszłam do środka i od razu rozległ się dzwonek nad wejściem. Freddie obejrzał się, zobaczył mnie po czym szepnął coś na ucho kelnerce na co ona się lekko zaśmiała, a on ruszył w moim kierunku.
-Siema – przywitał się
-No cześć, o czym tam rozmawialiście?
-O niczym, chodź usiądź, a ja pójdę coś dla nas zamówić
-Okej, jest spoko, wszystko dobrze – odpowiedziałam lekko zdenerwowana, ale na szczęście tego nie usłyszał, bo już ruszył do przodu.
 Zajęłam wskazane przez niego miejsce. Kiedy się usadowiłam spojrzałam na to co robi Freddie. Podszedł do lady, luźno oparł się o blat, zwrócił się do kelnerki, a teraz z nią rozmawia, a ona ze śmiechem klika w kasę. Co ja robię? Czy ja go podglądam z zazdrości? Czuje się okropnie, ale jak by poczuła się inna dziewczyna widząc chłopaka który jej się podoba z inną dziewczyną. Nie znałam go na tyle by wiedzieć, czy mógłby zrobić jakaś głupia rzecz, wiedziałam tylko, ze jest sportowcem, przystojniakiem i bardzo mi się podoba, choć nie mnie jedynej, okazuje się, ze kelnerce tez wpadł w oko.
Ale on przystojny, ciekawe, czy ma dziewczynę - pomyślała kelnerka
Ma dziewczynę, mnie. Znaczy ja nie jestem taka jego dziewczyna, ale hej jesteśmy na randce to chyba coś znaczy.
Wyszłam z głowy kelnerki i znów spojrzałam na to co się działo przy ladzie. Dziewczyna właśnie wróciła z zamówieniem, na co Freddie przejął od niej tace lekko muskając jej opuszki palców, na co poczerwieniała na twarzy i przygryzła wargę. On to zauważył i pocałował ja w policzek. Nie no to jakiś żart! Mam dosyć, murze się dowiedzieć co on myśli.
Ale ona piękna -rozległ się głos Freddiego w mojej głowie - gdybym nie byl na tej cholernej randce z checia bym sie z nia teraz umówił.
Te słowa które mimo, ze nie wypowiedziane wiedziałam, ze były prawdziwe zabolało, ze wzięłam swoje rzeczy i zanim Freddie zdążył wrócić do stolika wyszłam z kawiarni.
Szlam tak jeszcze przez kilka godzin, w pewnym momencie popłynęły mi już łzy, usiadłam na jakiejś ławce i po prostu ryczałam. Po kilku godzinach siedzenia na ławce poczułam krople deszczu na mojej twarz i zanim się obejrzałam deszcz lunął jak z cebra. Spojrzałam na swoje mokre ubrania, na włosy i zimna dłonie, spojrzałam przed siebie, a jedyne co słyszałam to ostatnie myśli Freddiego.
-Rebecca?- rozległ się dobrze mi znany głos, miałam nadzieje, ze to tylko halucynacje. Po co on tu przyłaził? Niech to nie będzie prawda.
-Rebecca czemu tu siedzisz, przeziębisz się - poczułam cieple dłonie oplatające mnie i momentalnie poczułam się jak przy kominku.
-Jestem taka głupia - wyjąkałam przez nos - ja tak naprawdę byłam dla niego nikim, kolejna dziewczyna która wykorzysta, ani na moment się mną nie zainteresował, on wręcz żałował, ze się ze mną umówił, o wiele bardziej wolał jakąś obca dziewczynę. - wykrztusiłam z siebie i położyłam chłopakowi głowę na ramie przy okazji popłakując.
-Chciałem ci to powiedzieć, Maya i Eliza mówiły, ze to jest kretyn.
-i chyba miały racje. Żałuje tylko, ze przyszłam na ta głupią randkę
-Ej spokój, ludzie się uczą na błędach - uspokoił mnie Josh po czym dodał - no chodź, czas wracać do domu - i wyciągnął rękę żeby pomoc mi wstać, złapałam ja i po chwili stałam już na nogach
- Zaczekaj. Eliza ci tłumaczyła, ze Freddie jest zły? -zdziwiłam się, bo to oznaczało, ze chciała mi pomoc.
-Okazuje się, ze jest coś czego Eliza nie znosi bardziej od nowych osób, to Freddie, podobno kiedyś złamał jej serce.
-Dobrze wiedzieć
-Ej co ty chcesz zrobić?
-Spróbuje do niej dotrzeć, chodź opowiem ci szczegóły mojego planu u mnie w domu, a jakby moja mama się pytała gdzie byłam to robiliśmy razem projekt i trochę się przedłożyło.
-Czy ty okłamałaś swoich rodziców?
-Ja...co...nie, ja tylko nie powiedziałam im całej prawdy, jak oni by się zachowali gdybym powiedziała im, ze idę na randkę, już sobie wyobrażam - i na serio wyobraziłam sobie mamę mówiąca ,,moja kochana mala dziewczynka ma chłopaka, będzie buzi buzi'' - uwierz mi, tak było lepiej.
-Dobra uznam, ze nic nie słyszałem i po prostu nie będę się odzywać
-Okej
Wiem, ze miałam zerwać z nim kontakt dla jego bezpieczeństwa, ale to przecież mój przyjaciel i nie potrafię tego zrobić, tak jak on nie potrafiłby zostawić mnie. W moim życiu może i istnieje niebezpieczeństwo, ale jestem pewna, ze gdy ono nadejdzie będę potrafiła go obronić. Przyjaźń nade wszystko.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś walentynki moi kochani, dostaliście jakąś walentynkę, opowiedzcie o tym, ja nie dostałam, ale nie smucę się, walentynki nie są dla mnie, bardziej wole zakończenie roku szkolnego. No cóż, ale nie można siedzieć bezczynnie, więc z koleżanką zrobiłyśmy kawał dla takiej jednej dziewczyny. Oprócz tego na przerwie mieliśmy karaoke. Uszy mnie bolą.

10 komentarzy:

  1. Mrrrr, dostałam dedyk :3 i mrrr, Eliza się pojawi :D znaczy ja ale co tam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah, ja mam ferie więc nie dostałam żadnej walentynki. One dla mnie też nie są :// Nie lubię ich zbytnio. Rozdział jak zwykle genaialny. Hah, nieładnie tak kłamać rodziców xdd Fajne ostatnie zdanko "Przyaźń nade wszystko." Bardzooo mi się spodobało. Czeeekam na kolejny przecudowny rozdzialik ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne ♥ geniusz i tyle informuj mnie koniecznie o następnych ♥ jestem niesamowicie ciekawa co dalej
    http://aquasenshi.blogspot.com/2014/02/rozdzia-6.html zapraszam na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział na początku jest dobry. Potem akcja się jeszcze bardziej rozwija, koniec jakoś moim zdaniem nie wyszedł. Kurka wodna, nienawidzę pisać ci takich nie miłych rzeczy na blogu ;x Nie wiem co rzec. Wierzę w ciebie <3

    ¦ http://uwierzmimimowszystko.blogspot.com/
    ¦ http://ostatni-wdech.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie martw się, walentynki są przereklamowane :D
    Rozdział genialny! Piszesz niesamowicie, już Ci to chyba pisałam, ale nie zaszkodzi przypomnieć. Genialny :3 ostatnie zdanie mnie urzekło ;>
    Pozdrawiam c;
    ~ no-rules-in-my-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny. Cudowny. Freddie to ciota. Sory, że to mówię, ale strasznie mnie wkurzył. Natomiast Josh to prawdziwy przyjaciel.
    Chociaż uważam, że ta czcionka jest trochę za duża.
    Pozdrawiam
    pat-czyli-ognistowlosa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział!!! Zapraszam do siebiehttp://only-love-and-nothing-more.blogspot.com dopiero zaczynam nowy blog. Pls o opinie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. znakomitty rozdział
    crazy-life-by-angelika.blogspot.com | zapraszam ♥ u mnie na blogu konkurs:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Josh jest naprawdę dobrym przyjacielem :) Czekam na nexta!
    ps.Bardzo,bardzo zapraszam do mnie:http://27tattooscontinuebyemily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny rozdział. Freddie zachował się jak dupek. Przyszedł na randkę, a podrywał inną. Rebecca dobrze zrobiła uciekając z randki. Za to Josh jest bardzo dobrym przyjacielem. Coś mi się wydaje, że będą razem <333

    OdpowiedzUsuń

czytasz = komentujesz

Obserwatorzy